wtorek, 31 stycznia 2012

Zdobycze + 6R - Ziaja, Kozie mleko

Odebrałam dzisiaj na poczcie paczuszkę z drugiego końca Polski od Ani - ProjektDenko, w środku znajdował się olejek z Alterry - Brzoza i Pomarańcza. Dziękuję Ci bardzo!

Oprócz tego do szuflady "zapasy" przybył żel pod prysznic z Alterry (jak zacząć rozpoznanie to na całego - zresztą jest przeceniony na 5,99), puder Synergen (tym razem odcień 03 - mój poprzedni jest w kolorze 01 - przeceniony na 6,99 :) i olejek rycynowy :)

Przy okazji dorzucam krótką recenzję:

Ziaja, Kozie mleko, Mleczko do ciała do skóry suchej i normalne

1. Opakowanie: Duża butla, mieści 400 ml produktu. Dołączona pompka zdecydowanie ułatwia aplikację.

2. Zapach: To był dla mnie z początku ogromny minus. Myślałam, że nie przebrnę. Pachnie trochę jak mydło tudzież szare mydło z mojego dzieciństwa. Można się jednak przyzwyczaić.

 

3. Konsystencja: Lekka, balsamowata. Raczej wodnista niż zbita. Łatwo się rozprowadza, co czyni produkt wydajnym. Nie klei się, szybko się wchłania.


4. Obietnice producenta: Odżywcza emulsja typu woda w oleju (w/o) o niskim stopniu natłuszczenia. Intensywnie nawilża, wygładza i zmiękcza naskórek.
Chroni przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Zawiera
kompleks składników koziego mleka, który stanowi regenerujący zestaw bogaty w proteiny, kwasy organiczne, lipidy, węglowodany oraz witaminy A i D. Stymuluje syntezę kolagenu i elastyny aktywując odnowę skóry. Zwiększa jej elastyczność, zapobiega wiotczeniu, wygładza zmarszczki i opóźnia procesy starzenia. Chroni przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Odżywia i doskonale nawilża skórę.
Nie zawiera barwników ani parabenów.
 

5. Działanie: Ten balsam czyni cuda, ale wymagana jest systematyczność. Moje nogi były potwornie suche, było to widać ("efekt stepu" ;)). Gdy zaczęłam używać tego kosmetyku stały się gładsze, skóra dobrze nawilżona. Z początku efekt nawilżenia utrzymywał się nawet kilka dni (oczywiście do zmycia), teraz trzyma już nieco krócej.

 6. Opinia: Tani, dobry, polski. Warto!

Cena: bez promocji - 10,50zł, w promocji 6,99zł. (ja kupiłam w cenie regularnej) 

Skład:

Ostatni egzamin jutro... Trzymajcie kciuki! :)

poniedziałek, 30 stycznia 2012

M2 - Nudny dzienny :)

Wróciłam do Wrocławia. Niestety szybciej niż chciałam, ale takie już życie studenta. A że światło o poranku u "Małego Księcia" jest fantastyczne to chciałam zrobić jakiś ładny makijaż. A wyszło... takie zwykłe, "nude" coś :) Na zdjęciach nie widać chyba tej zielonej kredki na przy dolnych rzęsach... Ach ten aparat - colour-eater. Znacie to, prawda? :)
Użyte kosmetyki (zjedzone przez aparat) to:
  • Hean - Stay on
  • Hean - Hot Chocolate
  • Sensique - Velvet Touch 122
  • My Secret - Matt eyeshadow 505
  • Kredka Davis - brązowa
  • Kredka Orfilame Very Me double - Goddess Green 
  • Masterpiece Max
  • Iwostin - emulsja matująca; puder Synergen 01, rozświetlacz Essence, róż Wibo 12, Carmex w sztyfcie na ustach :)
 Skorzystałam ze światła i zrobiłam jeszcze parę zdjęć kosmetyków do recenzowania, także... już wkrótce :)


sobota, 28 stycznia 2012

Kilka dni w domu :)

Jako, że do końca sesji został mi jeden tylko egzamin, pojechałam na kilka dni do domu. A że jest sobota to przyszedł czas i na zakupy :) Skromnie, bo niezbyt wiele miałam czasu, ale pokażę Wam trzy nabytki:) (z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale swój aparat zostawiłam we Wro i robię zwykłą cyfrówką prostą :)
  1. Carmex w sztyfcie - wprawdzie wiem, że podobno ten w słoiczku jest lepszy, ale potrzebowałam czegoś praktycznego, co pomoże moim suchym ustom narażonym na prawdziwą już zimę. Zobaczymy czy i u mnie się spisze.








 
2. Pędzelek For Your Beauty -zbieram sobie na droższe i lepsze pędzelki, ale moje ze sztucznym włosiem naprawdę nadają się już do wymiany. Był na rossnet kod do pobrania na ten pędzelek, więc zamiast 6,99zł zapłaciłam za niego 5zł :)








3. Rozświetlacz w płynie - Crystalliced
Tu była historia! Jestem sobie w Naturze, idę do kasy, a tam przy kasie puder rozświetlający z Vampire`s Love w cenie 9,90! Ale nie kupiłam. Pobiegłam za to do drugiej Natury w mieście, po ten puder, a tam (też był!) i kosztował 12,99. Ale jakież było moje zdziwienie kiedy w szafie najspokojniej na świecie stało sobie to cudeńko. Wybrałam ten - zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
Cena regularna :)










Jak będę kiedyś jeszcze na trochę dłużej to przyjrzę się szczegółowo półce ze znaczkiem "końcówki kolekcji", bo nie dość że przecenione to cuda tam się dzieją! :)
Miłej soboty! 

piątek, 27 stycznia 2012

Garstka rozdań

Zbliża się koniec stycznia - zbliża się finał wielu rozdań :)
A żeby dodatkowo pomóc szczęściu, to biorę udział jeszcze w:
"Rozdanie po raz drugi" - http://jjjustii.blogspot.com/2012/01/rozdanie-po-raz-drugi.html
Candy ;) - http://makeupbydariablog.blogspot.com/2012/01/candy-time-mae-rozdanie-na-powitanie.html
"Ochota na rozdanie" :) - http://wyznania-kosmetykoholiczki.blogspot.com/2012/01/czy-ktos-ma-ochote-na-rozdanie-w-takim.html
Szczęść się szczęście :)
I Was zapraszam do wzięcia udziału :)


środa, 25 stycznia 2012

Denko -> następcy

Otóż dzisiaj przychodzę z postem, na który czaję się od dość dawna. A jako, że udało mi się w przeciągu ostatniego tygodnia "wyużyć" kończące się kosmetyki oto i on :)
Nie jest tych produktów dużo, na temat każdego powiem jednak kilka słów ;)
Jak widać - skromna pielęgnacja :)
1. Olej rycynowy.
Kupiłam dawno temu w aptece, jeszcze zanim zaczęłam przeglądać blogi i w zasadzie nie bardzo wiedziałam, co z nim zrobić. Swego czasu używałam go do nawilżenia skórek, do masażu stóp, potem do końcówek włosów, ostatnio na całe włosy.
Do olejowania włosów się u mnie nie sprawdził.
Kupię jeszcze raz do OCM :)
Taniuśki (ok.3zł), że aż warto :)
->wymieniony na ... brak odpowiednika tymczasowo ;)







2. Szampon Elseve Nutri-Blask Light
Zdecydowanie mój ulubiony szampon (w szufladzie zapasów mam już następną butelkę). Nie obciąża włosów, ładnie je oczyszcza, nie wywołuje łupieżu, włosy łatwo się rozczesują, dobrze się pieni... Czego chcieć więcej :)
Duża butelka to wydatek zależny od promocji zwykle około 13zł.
-> wymieniony na .... dokładnie taki sam szampon.










3. Żel pod prysznic Wellness & Beauty
Moje odkrycie sprzed dosyć dawna. Śmiesznie tani, super wydajny, dostępny w każdym Rossmannie. Mam 3 ulubione zapachy - to jest jeden z nich, drugi w "zapasach", a trzeci to ten z pomarańczą. Nie nawilża, ale myje dobrze.
Cena to jakieś 4,50 - 6zł
->wymieniony na ...  Fa Nutri-Skin White Peach










4. Tonik Anti! Acne
Wcześniej nie używałam tonika, jest to więc pierwszy, który kupiłam. Zmuszona zostałam, gdyż moja twarz wybitnie nie lubi Wrocławskiej wody (chlorowana, ze o matko) - wysypuje mnie po niej strasznie. Ten tonik zahamował ten proceder. Matuje średnio, ale oczyszcza dosyć nieźle. Moim zdaniem warto.
->wymieniony na ... Ziaja tonik ogórkowy









5. Emulsja matująca Iwostin
Dostałam jakiś czas temu całą masę takich oto próbeczek, to zużywam (do zdjęć ostała się jedna). Służy mi jako baza pod makijaż, do zmatowania. Spełnia się, chociaż ostatnio jak nałożę emulsję to moja twarz przybiera koloru wściekłego pomidora, także na razie chyba ją odstawię. Nie zapycha.
Cena - ?
->wymieniona na ... odstawiona tymczasowo








6. Płyn micelarny La Roche-Posay
Moje największe rozczarowanie. Naprawdę niewarty swojej ceny. Z makijażem sobie radzi słabo, rozmazuje tusz i eyeliner, nie jest wydajny i na dodatek wywołuje łzawienie oczu. Nie polecam. Kupiłam równolegle z nim Biodermę i ją zdecydowanie bardziej sobie cenię. Dobrze, że już zużyty.
Cena: na allegro ok 25-30zł, w aptekach nawet do 50zł
->wymieniony na... Bioderma Sensibo i Ziaja płyn dwufazowy do demakijażu oczu.







Trochę rzeczy zużyłam, ale ile za to przybyło... ;)
Poza tymi denkami szykuję się też na posta o lakierach, które niedawno pokazywałam, bo okazały się prawdziwym hitem (wspomnę tylko, że ich trwałość przy 3 warstwach to ok. 5 dni [!]). Poza tym udało mi się rzutem na taśmę dorwać dzisiaj Sleek Au Naturel na allegro w rozsądnej cenie (było 10 palet, rozeszły się w 7 godzin ;)
Pozdrawiam i lecę dalej do nauki, jutro kolejny egzamin i jutro wracam w końcu do domu na trochę :)

wtorek, 24 stycznia 2012

Nie dla ACTA!

Czasu jest coraz mniej...
Zróbmy co możemy, aby nie dopuścić do wprowadzenia drugiego komunizmu. Za naszą wolność i wolność słowa setki ludzi oddawały zdrowie i życie.
Naszym zadaniem jest walczyć - nie strzelając do nich, ale używając wszystkich dostępnych nam środków. Dlatego dołącz się i Ty!
Czym to grozi w przypadku blogerek? (może i wyolbrzymiam, ale umowa jest na tyle nieprecyzyjna, że dlaczego nie...)
- nie możesz pochwalić się nowymi nabytkami, bo firma może wnieść pozew, że bezprawnie używasz ich znaku firmowego,
- nie możesz wstawić żadnego filmiku, bo rzecz jasna nie masz do niego praw autorskich... nawet do swojego własnego, w którym występujesz Ty i opowiadasz o swoich kosmetykach.
- jeśli jednak to zrobisz - grozi Ci odcięcie od internetu i sankcje prawne...
Jak dla mnie ten system jest chory i coraz mniej podoba mi się wizja mieszkania w tym państwie...
Co jeszcze może się stać - zobacz sam i zdecyduj jak wolny człowiek (jeszcze...)


sobota, 21 stycznia 2012

Polityka kupowania vol.2

Wczoraj zrzędziłam, że brak mi czasu. A dzisiaj jak gdyby nigdy nic pojechałam do Factory Outlet na zakupy. Gdzie tu logika? :) Tłumaczę to tylko tym, że spokojnie nauczę się wieczorem. I jutro. No, mniejsza. Dzisiaj kolejna historia z gatunku "polityki kupowania".
Powszechnie wiadomo - są wyprzedaże :) najlepszy czas na robienie zakupów dla przeciętnego studenta, żeby nie nadwyrężyć budżetu (czyt. żeby się ubrać i starczyło jeszcze na kosmetyki i jedzenie).
Jako, że jestem maniaczką spódnic i cierpię na brak w mojej szafy nowości z tego gatunku postawiłam sobie cel - spódnica właśnie. I wpadłam do sklepu zbiorczego "House,Reserved,Mohito,Cropp". Spędziłam tam dobrą godzinę, ale pokażę Wam coś. Nic nadzwyczajnego, wszystko takie na dzień, najciekawsze - ceny zostawię sobie na koniec :)
Cóż zakupiłam?
Dwie bluzki, dwie pary wysokich skarpetek, top i spódniczkę. (ciekawostka: niebieska jest w rozmiarze M, różowa S, a ciemnozielony top XS - wszystkie są dobre, żadna nie jest za duża :))
Przejdźmy jednak do cen.
Dla swojej czystej ciekawości przeliczyłam, ile to wszystko kosztowałoby bez przecen. To już nie jest zarabianie na klientach - to czyste zdzierstwo. Poniżej zdjęcia z cenami konkretnych produktów - zeskrobałam "nowe ceny", aby zobaczyć oryginalne:




I oto podsumowanie (liczby mówią same za siebie):
Jak policzyłam to za taki komplet przyszłoby zapłacić... niecałe 240zł.
Ja zapłaciłam za wszystko... 56zł.
Czuję, że zrealizowałam dzisiaj inwestycję życia :)
I jak tu nie kochać wyprzedaży? :)

piątek, 20 stycznia 2012

Chwilka :)

Nie piszę nic od jakiegoś czasu. Na swoje usprawiedliwienie mam sesję i to, że zwykle jak wychodzę z domu to w pośpiechu, a jak przychodzę to jest wieczór i światło do niczego się nie nadaje. Ale się poprawię, obiecuję :)
System "efektywnego wynagradzania" jak ja to nazywam działa bardzo skutecznie - kilka moich nabytków pokażę Wam jak dorwę trochę światła i czasu :)
Wasze blogi jednak będę odwiedzać regularnie, jak robię to teraz, sprawia mi to taką przyjemność, że stało się moją ulubioną formą odpoczynku wieczorami.
Tymczasem wszystkim studentkom życzę owocnej sesji, wszystkim nie-studentkom przyjemnego weekendu i do napisania wkrótce!
A na dobry wieczór piosenka z filmu, przez który nie przebrnęłam (mimo całej mej miłości do Bollywoodu, bo przez jakieś 60 innych się udało przejść, o tym kiedy indziej też ;). Słucham jej i słucham - piosenka mojej sesji :)

wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdanie

Biorę udział w rozdaniu :)
http://anna-fanfreluches.blogspot.com/2012/01/limitkowe-rozdanie-ii-z-okazji-250.html
Warto! Do wygrania limitowane produkty z Essence, a że do Natury we Wrocławiu mi daleko chętnie przyganęłabym nagrody :)
Zapraszam i Was :)

Już niedługo recenzja paletek Hean :) (dwóch, trzecią zostawiłam w domu, zrecenzuję po sesji :)

PS Jest u Was śnieg? Wrocław otulił się białą kołderką, ale już zrobiła się ze śniegu jedna wielka kałuża, bo jest za ciepło... Ale Kraina Małego Księcia (jak nazywam swoją okolicę) wciąż w bieli ;)

niedziela, 15 stycznia 2012

Późnowieczorowe pytanie

Wiem, że jest późno i jest niedziela, wybaczcie, ale jakoś tak cały dzień mi zleciał i piszę coś dopiero teraz :) w zasadzie to mam do Was pytanie, do tych, które czytały i do tych, które używały.
Mianowicie mam ochotę zabrać się za olejowanie włosów. Są takie matowe i suche, dlatego najczęściej jak nazwa bloga wskazuje noszę je zaplecione w warkocz :)
Stąd też moje pytanie - jakie olejki/oleje polecacie na początek?
Dodam, że moje włosy są koloru ciemny blond, ale mają skłonności do jasnych refleksów :)
Zastanawiałam się nad:
DABUR VATIKA (olejek na bazie oleju kokosowego)
DABUR AMLA JASMIN
DABUR AMLA
Używałam już olejku rycynowego (o nim będzie przy denkach ze stycznia, a do tego jeszcze kawałek czasu:), rzadko używam odżywek, a na oleje zwyczajnie narobiłam sobie ochoty. Zapach mnie nie przeraża, właśnie takie ciężkie aromaty lubię :)

Słyszałam też o wielu innych olejkach, jakbyście miały jakieś swoje ulubione, upatrzone to piszcie :)
Będę wdzięczna za każdy komentarz i każdą radę :)
Tymczasem wszystkiego dobrego na nadchodzący ciężki tydzień wszystkim :)

piątek, 13 stycznia 2012

5R - Original Skin Cream

Jak dobrze, ze dziś jest piątek... Chociaż po piątku ostatni tydzień z zajęciami, a potem najprawdziwsza sesja. Damy radę :)
Pomyślałam sobie, że zanim dojdę do dna i zrecenzuję płyn micelarny i tonik pokażę Wam moje odkrycie. Odkrycie przypadkowe.
ORIGINAL SKIN CREAM by finclub international

Opis od producenta: Uniwersalny produkt o szerokim spektrum zastosowania. Sprawdził się jako krem ochronny do rąk. Polecany do masażu rozgrzewającego stawów oraz skóry skłonnej do trądziku. Regularne stosowanie w postaci maseczki - na wilgotno w formie emulsji oraz jako krem na noc dogłębnie oczyści pory i łagodnie nawilży skórę. Nie ma działania wysuszającego.
Moja opinia: Jest to cała masa kremu, o konsystencji ciężkiego kremu. Stosuję go najpierw na mokro, do oczyszczania twarzy, potem (po przemyciu twarzy tonikiem) jako krem na noc. Swoje zadanie spełnia w 100%! Skóra jest odświeżona, rozjaśniona, oczyszczona. Zniknął dla mnie problem wyprysków ("niespodzianki" zostają zduszone w zarodku). Nie zmywa resztek makijażu. MA za to jeden istotny minus - zapach. Ten krem ma zapach kremu "Wick" (taki do rozgrzewania z dawien dawna). Stężony w opakowaniu po prostu śmierdzi. Zapach nie utrzymuje się na skórze, ale może skutecznie odstraszyć. Mega wydajny.
Podsumowanie: Jeśli gdzieś go znajdziecie (nie jest łatwo, bo finclub to firma zajmująca się głównie naturalnymi suplementami diety) to polecam przetestować, bo warto jeśli ktoś jeszcze nie znalazł swojego numeru jeden - maseczki, kremu na noc, żelu do oczyszczania i kremu antytrądzikowego :)
Ocena: 4/5 (zapach... tylko on przeszkadza)
Cena/ilość: 25zł/225g
Link do sklepu FINCLUB


 *dzisiaj jest piątek 13-nastego. pogoda we Wrocławiu ześwirowała - jak wychodziłam rano było ciemno, potem słońce, deszcz, śnieg, grad, słońce, wiatr, mróz :D czyżby zima?

środa, 11 stycznia 2012

Polityka kupowania Dziewczyny w warkoczu

Dzisiaj opowiem troszkę o mojej "polityce kupowania" :) Mam wprawdzie nieco produktów do pokazania, ale do tego niezbędne jest małe wprowadzenie (ostrzeżenie?;))
Otóż w zakupach jestem racjonalistką. Zdarza mi się nią nie być, ale tylko wtedy kiedy tyczy się to rzeczy niedrogich :) zawsze (no, może zazwyczaj) zużywam kosmetyki do końca, a ich zamienników szukam sporo wcześniej, co skutkuje kupowaniem ich taniej (zasada nie działa w przypadku cieni do powiek i lakierów*). Mam specjalną szufladę rzeczy kupionych na miejsce tych, które już mam i o dziwo, dzielnie walczę, aby kosmetyki z półki "używania" trafiły do pudełka "zużyte", a na ich miejsce wyciągam wtedy nowe z "zapasowej szuflady".
*Cały ten wstęp służył mi tylko do tego, aby pokazać co dzisiaj kupiłam. Są to trzy lakiery. Jakiś rok temu kupiłam lakier Astora (myśląc sobie: kupię dobry lakier, będzie się dłużej trzymał). Rozczarowałam się bardzo, odprysnął po pierwszym dniu, ciężko się nim malowało i tragicznie się zmywał. To był mój ostatni raz z lakierem powyżej 10zł :) Zwykle kupuję je w "Chińczyku", za max 3zł :) tak, wiem, że mogą przebarwiać płytkę, zdarza się, ale chociaż jakoś trzymają się na paznokciach :)
Wybaczcie gadaninę :)
Lakiery, które kupiłam dzisiaj (za poniesione wczoraj na uczelni straty moralne w postaci kolokwium, egzaminu i wykładu;) :
1. Pomarańczowy - od razu na paznokcie (zdjęcie robione na szybko, pozmywałam resztki z palców)
Malowałam się kiedyś podobnym z Miss Sporty i zakochałam się w pomarańczu na paznokciach, tylko nigdzie nie mogłam go dostać. I oto jest!

2. Fioletowy - na zdjęciu średnio widać, na kartce troszkę lepiej, jak będzie na paznokciach to pokażę, taka ciepła śliwka, perłowy.
3. Różowy - raczej taki brudny różowy, różowy-zimowy, bo taki do frencha się na zimę nie nadaje (jest zbyt jasny).
Trwałość pewnie nie będzie zachwycająca, ale lakierom za 2,90zł każdy mogę to wybaczyć :)
I na koniec wszystkie 3 razem:

Macie jakieś swoje ulubione kolory lakierów?
Ja nie mogę się przekonać jeszcze do zielonego i niebieskiego, ale coś czuję, że niedługo i na nie przyjdzie czas :)
I wiecie co? Zaliczyłam egzamin z botaniki (ten z wczoraj)! :)



poniedziałek, 9 stycznia 2012

M1 - czyli makijaż pierwszy :)

Tak! Mogę robić zdjęcia! Wybaczcie jakość, ale się dopiero uczę (zarówno robić zdjęcia, jak i makijażować;) Tymczasem pierwszy makijaż, w odcieniach zieleni wykonany paletką Sleek PPQ. W rzeczywistości jest dużo cięższy i raczej nadaje się na wieczór, niż na dzień, ale miałam akurat ochotę przetestować ciemną zieleń :)
A już niebawem recenzje :) (a jutro kolokwium rano i egzamin wieczorem... czego się nie robi dla zabicia czasu ;)


Stwierdzam, że... następnym razem będzie lepiej ;P
Miłego wieczoru :)

sobota, 7 stycznia 2012

4R - My Secret - matowe cienie do powiek

Ponownie pozwolę sobie skorzystać ze zdjęć robionych za czasów Świątecznych.
Już wkrótce będę mogła robić kolejne zdjęcia (za uprzejmością mojego Lubego, który użyczył mi swego aparatu, czekamy tylko na czytnik do kart, bo karta jest jakaś nietypowa:). Także może nawet jakieś makijaże się pojawią :)
Tymczasem uczyć mi się nie bardzo chce, a sesja się zbliża i trzeba. Zaraz się pouczę. Naprawdę ;)
Wcześniej jednak recenzja cieni, jak widać używane. Z góry przepraszam za stan zniszczenia, ale naklejki na opakowaniach przy mnie cierpią zawsze :)
MATT EYE SHADOW by My Secret (matowe cienie do powiek)
OPAKOWANIE:  Jak widać dosyć trwałe, w przeciwieństwie do kosmetyku. Zwyczajnie plastikowe,  łatwo się otwiera. Mieści 3g cienia.
KOLOR:  Mam dwa do makijażu typowo dziennego – 506 (średniobrązowy) i jakiś tam(?!) beżowy (zdaje się, ze 505)
OBIETNICE PRODUCENTA:  Matowe cienie do powiek, to eleganckie i szlachetne wykończenie makijażu oczu. Mat doda głębi Twojemu spojrzeniu, a różnorodność odcieni pozwoli Ci bawić się kolorem.
DZIAŁANIE:  Moje ulubione cienie do makijaży dziennych, kiedy nie mam czasu. Zostały kupione, kiedy miałam fazę na matowe cienie. Beżowego na skórze prawie nie widać (stapia się ładnie), pełni funkcję cienia bazowego, przykrywa zaczerwienienia. Brązowego używam w załamaniu powieki, świetnie napigmentowany. Trwałość też niczego sobie – na bazie (niech no sprawdzę raz jeszcze w lusterku) makijaż wykonany tymi cieniami trzyma się w stanie nienaruszonym  cały dzień (od 8 rano do 8 wieczorem)
WADY:  Beżowy cień nie przeżył bliskiego spotkania z podłogą. Jednak nie chcę go naprawiać – jako sypki radzi sobie chyba nawet lepiej niż kiedy był w zwykłej prasowanej postaci J
OGÓŁEM:  bardzo dobre, tanie cienie. Z pewnością do nich wrócę (choć myślałam też o matach z essence…).
CENA:  5,99zł w Naturze
KUPIĘ PONOWNIE:  Tak
BĘDĘ SZUKAĆ INNEGO:  Tak
ILOŚĆ ZUŻYTYCH: 2 w trakcie używania 



 Testowałyście? Macie swoje ulubione matowe cienie? :)

Zobacz też

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...