środa, 4 stycznia 2012

Reanimacja

Jestem w domu tylko na chwilkę, bo zaraz biegnę dalej na zajęcia (w zasadzie to wykład, jak tureckie kazanie, ale cóż...).
Właśnie przyszła mi paczuszka z maskarami Max Factor Masterpiece Max (nic nowego, jestem jej wierna).
Odebrałam wczoraj paletkę Sleek. Jest świetna. Doczeka się z pewnością swojej recenzji i niejednego makijażu.
Wczoraj zaś przyszła ponownie paczka od Hean (dojdę i do tej firmy), bo poprzednio ciemnobrązowy cień z jednej paletki był pokruszony. Napisałam do nich maila, dostałam odpowiedź, po tygodniu przyszła uszkodzona paletka raz jeszcze. I tak się składa, że w niej ten sam cień też był ukruszony. Nie potrzebna mi 3 taka sama paleta, zresztą doceniam ich uczciwość i tym razem zrobię coś sama. Robi się właśnie :)
Na podstawie filmiku "Jak naprawić uszkodzone cienie" :
 
Pobiegłam dzisiaj  do apteki po spirytus salicylowy (jestem wybitnym przypadkiem studenta, który nie ma w domu alkoholu. już prędzej mam drożdże i kardamon ;)). Tak oto wygląda moje małe pobojowisko:

Wieczorem je sprasuję, dla porównania wrzucę też zdjęcie drugiej palety, która musi poczekać na reanimację :) Tymczasem spróbuję domyć brązowy pył ze wszystkiego dookoła i śmigam do centrum.
C.D.N. :)

3 komentarze:

  1. Mnie się trochę ten brzoskwiniowy sypie- na szczęście jeszcze trzyma się kupy. Jak się rozpadnie, to się rozpłaczę :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio takim sposobem naprawiałam róż, ponieważ spadł na podłogę i się cały pokruszył. :)
    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. To trochę brudna robota, ale mi też uratowała kilka cieni ;)

    OdpowiedzUsuń

Nie reklamuj ani nie zapraszaj na swojego bloga. Zwykle odwiedzam blog każdego z komentatorów i jeśli znajduję coś, co mnie interesuję komentuję sama :)
Dziękuję za każdy mniej lub bardziej konstruktywny komentarz związany z tematem :)

Zobacz też

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...