Właśnie przyszła mi paczuszka z maskarami Max Factor Masterpiece Max (nic nowego, jestem jej wierna).
Odebrałam wczoraj paletkę Sleek. Jest świetna. Doczeka się z pewnością swojej recenzji i niejednego makijażu.
Wczoraj zaś przyszła ponownie paczka od Hean (dojdę i do tej firmy), bo poprzednio ciemnobrązowy cień z jednej paletki był pokruszony. Napisałam do nich maila, dostałam odpowiedź, po tygodniu przyszła uszkodzona paletka raz jeszcze. I tak się składa, że w niej ten sam cień też był ukruszony. Nie potrzebna mi 3 taka sama paleta, zresztą doceniam ich uczciwość i tym razem zrobię coś sama. Robi się właśnie :)
Na podstawie filmiku "Jak naprawić uszkodzone cienie" :
Pobiegłam dzisiaj do apteki po spirytus salicylowy (jestem wybitnym przypadkiem studenta, który nie ma w domu alkoholu. już prędzej mam drożdże i kardamon ;)). Tak oto wygląda moje małe pobojowisko:
Wieczorem je sprasuję, dla porównania wrzucę też zdjęcie drugiej palety, która musi poczekać na reanimację :) Tymczasem spróbuję domyć brązowy pył ze wszystkiego dookoła i śmigam do centrum.
C.D.N. :)
Mnie się trochę ten brzoskwiniowy sypie- na szczęście jeszcze trzyma się kupy. Jak się rozpadnie, to się rozpłaczę :).
OdpowiedzUsuńOstatnio takim sposobem naprawiałam róż, ponieważ spadł na podłogę i się cały pokruszył. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
Pozdrawiam!
To trochę brudna robota, ale mi też uratowała kilka cieni ;)
OdpowiedzUsuń