środa, 24 lipca 2013

Lekki balsam na lato? Isana z olejkiem arganowym

Wybaczcie mi, że piszę z przerwami, ale utrudnienia trwają - aparat w serwisie, przeziębienie, wyjazd do Babci na weekend, a teraz wróciłam na praktyki i odnawiam pokój w domu.. Uf. Już niedługo i będą faktycznie wakacje :) Poza tym pożarło mnie moje małe hobby ze starych czasów (zaprezentuję  w następnym poście :)) i oglądanie... House`a. Obiecałam sobie, że obejrzę przez wakacje wszystkie sezony i po dobrym początku widzę, że skończę szybciej niż przed końcem wakacji.

Co do pokoju - dzisiaj malowanie "kolorem" - ściany dla odmiany od przytłaczającego fioletu wybrałam dwa odcienie złamanej bieli. Jak wyjdzie - okaże się po malowaniu.

Wracając do zakątka kosmetycznego... Dzisiejszy produkt leżakował na mojej półce kilka miesięcy, w oczekiwaniu na cieplejsze czasy, bo w zimie trzymam się maseł do ciała. Skoro tylko pogoda zrobiła się prawdziwie letnia wyciągnęłam go z szuflady.





Isana - Kremowy balsam do ciała z olejkiem arganowym










Producent:

Techniczne:
1. Opakowanie - niby ładna, smukła butelka z mocnym i szczelnym zapięciem, otwór jest idealny, ale... No właśnie. Według mnie balsam powinien stać na zakrętce, bo powoli zaczyna mnie irytować to, że przed każdym użyciem muszę nim wstrząsnąć.


2. Konsystencja - bardzo lekka, dobrze rozprowadza się na skórze i szybko wchłania.


3. Zapach - dla mnie ten balsam pachnie... balsamem - kremowym, nieco słodkim, ale wciąż lekkim. Na skórze utrzymuje się maksymalnie godzinę. Nie męczy, ale też nie powala na kolana.

4. Wydajność - przez miesiąc stosowania co drugi dzień zużyłam połowę balsamu.

Moja opinia:
Skoro tak się dobrze rozprowadza i wchłania, pachnie w sumie przyjemnie to co jest z nim nie tak?
Nawilża tylko na chwilę.
Na krótką chwilę.
Skóra jest owszem miękka i błyszcząca po użyciu, ale efekt ten nie utrzymuje się do następnego mycia, ba, czasem nawet nie wytrzymuje kilku godzin. Spodziewałam się lepszych efektów - szczególnie, że balsam jest przeznaczony do skóry bardzo suchej. Może nie takich jak przy maśle... Ale choćby Ziaja Kozie Mleko nawilżała lepiej, a to też przecież lekki balsam. Nie ratuje go opakowanie ani nijaki zapach.
Spodziewałam się perełki za niewielkie pieniądze... Tym razem jestem na nie - można znaleźć lepsze balsamy - czy to o ciekawszym zapachu, czy też lepszym działaniu.

Skład:

Fakt otrzymania produktu za darmo nie ma wpływu na moją opinię.

wtorek, 16 lipca 2013

Maluch, co wiele potrafi - Olejek migdałowo-arganowy od Alverde

Wesele było piękne, zdjęć się niestety nie dorobiłam na razie (tak to jest, jak się stoi dorywczo po drugiej stronie obiektywu...). Teraz za to zamiast kończyć praktyki mam przymusowe L4, bo się po prostu przeziębiłam.
Trudno, przyjmę, że jest to odchorowanie stresu i szybkiego tempa życia.

Dziś chcę napisać kilka słów o produkcie osławionym, jak większość niemieckich kosmetyków. Poprzedni olejek (porzeczkowy) posłałam w świat, ponieważ zupełnie się u mnie nie sprawdzał. Przy okazji ostatniej wizyty w dm sięgnęłam po ten - dedykowany włosom. Kosztował tyle, co duża butelka każdego innego. Pomyślałam jednak, że wezmę, raz się żyje, do dm-u nie jeżdżę co tydzień.
I jak wrażenia?


Alverde, Haarol Mandel Argan - Olejek do włosów

>link do KWC<








Techniczne:
1. Opakowanie - Olejek zamknięty jest w plastikowej butelce z pompką, która mieści 50ml, pompkę można łatwo zablokować bez obaw, że się wyleje, a niewielki ciężar pozwala zabierać go nawet do najmniejszej kosmetyczki. Ogromny plus.


2. Zapach - spodziewałam się ciężkiego i mdlącego zapachu. Jakież było moje zdziwienie! Olejek pachnie słodko, ale też cytrusowo. Zapach bardzo przypadł mi do gustu. I nie tylko mi - osobom, które nie przepadają za olejkami także!

3. Konsystencja - olejek należy do lekkich olejów, które w odpowiedniej ilości nie obciążą włosów nawet po myciu. Użyty do olejowania przed myciem nawet w sporej ilości nie sprawia, że wyglądamy jak wykąpane w oleju do frytek :D

4. Wydajność - aby pokryć całe moje włosy w klasycznym zabiegu olejowania muszę użyć około 10 pompek (w ten sposób używam go średnio raz na tydzień). Stosuję go też zwykle do zabezpieczania końcówek po myciu. Czasem używam też kropelki na całe włosy po myciu. Od lutego zużyłam połowę buteleczki.


Moja opinia:
Mój mały olejowy ideał.
Po olejowaniu myję włosy delikatnym szamponem, używam lekkiej odżywki, a włosy są miękkie i pięknie lśnią.
Końcówki potraktowanie olejkiem chętniej się kręcą i układają.
Całe włosy stają się ujarzmione, ale nie obciążone (choć tu trzeba uważać, bo cienkie włosy potrafi przetłuścić - bo to olej, a nie silikony pod nazwą olejku ;)). Ponadto ma niewielkie gabaryty i piękny zapach, więc można go zabrać ze sobą wszędzie.
Wiem, że kiedy niedługo znów będę w dm kupię go na pewno ponownie.

Cena: hm.. albo 2,95€ albo 3,95€, nie pamiętam :( (ktoś pamięta?)
Skład:

Co polecacie z drogerii dm? Na czym się skoncentrować podczas kolejnych zakupów?

Tymczasem wracam do świeżego soku z grejfruta i pomarańczy "na zdrowie". I miejmy nadzieję, że jak najszybciej uda się wyzdrowieć :)

czwartek, 11 lipca 2013

Cero mieszana - Zostań Matowa! Rimmel Stay Matte

U mnie za oknem leje jak z cebra, jutro kolejny dzień praktyk na 6.45 a na biurku stoi wzmacniana kawa (powiedzmy, że rozgrzewająca ;)). W sobotę - pojutrze - jadę na wesele mojego Brata, więc szał przygotowań powoli się udziela. Nie umówiłam się ani do kosmetyczki, ani do fryzjera, jedno i drugie zrobię sama. Efektem końcowym pochwalę się później :) Mam tylko nadzieję, że pogoda będzie w porządku, a moja alergia łaskawie trochę odpuści.

Dzisiaj przedstawiam Wam produkt, który kupiłam podczas akcji -40% w Rossmannie. Ponieważ Synergen zupełnie nie współpracował z mineralnymi podkładami, po przejrzeniu recenzji padło na Stay Matte od Rimmela. Wzbudza skrajne uczucia. A jak sprawdził się u mnie?

Rimmel, Stay Matte, Pressed Powder (nowa wersja)


Technicznie:
1. Opakowanie - duże 14g, ale skrajnie niepraktyczne. Pominę fakt, że nie ma lusterka (nie musi.). Jest zakręcane - jest to bardzo słabe rozwiązanie, bo nie da się go pewnie zamknąć, przezroczysta zakrętka uwielbia latać na trasie toaletka-podłoga i łamać się po zamknięciu w ciasnej kosmetyczce. Rimmelu! Pomyśl o zmianie!

jak taki dzyndzelek może utrzymać zakrętkę w ryzach? no właśnie, nie może!

2. Zapach i konsystencja - puder pachnie nienachalnie. Jak byłam dzieckiem moja Mama miała puder od Rimmel i pachniał dokładnie tak samo. Puder dobrze nabiera się na pędzel, prawie nie pyli.


3. Kolor - zdecydowałam się na 001 czyli transparentny z zamiarem używania go na podkład. Nie bieli twarzy, nie zmienia kolory podkładu. Plus za to, że już w opakowaniu nie jest biały (jakoś nie mam zaufania do białych pudrów...).


4. Wydajność - pudru używam praktycznie codziennie rano od 3 tygodni. Ubytku nie widać. Wróżę nam długi romans.

Moja opinia:
Mówcie co chcecie - dla mnie strzał w dziesiątkę. Od kiedy zrobiło się gorąco odpuściłam sobie nawet mineralny podkład. Nakładam krem matujący od Barwy i przypudrowuję go Stay Matte. Mam pewność, że nawet kiedy biegam po oddziale przez 7 godzin, po powrocie do domu nie będę się świecić. Kiedy się zapomnę i dotykam twarzy wiadomo, że wytrzymuje mniej.
Do utrwalania podkładu mineralnego nadaje się równie dobrze, choć doszłam do wniosku, że podkład lubi mieć monopol na matowienie i najlepiej trzyma się sam.
Ogółem - tandetne opakowanie i świetny kosmetyk w środku.
Czasem można go dostać nawet za 12zł.
Polecam!


Miałyście z nim do czynienia? Jakie są Wasze wrażenia? 

PS Nadawałam dzisiaj aparat do serwisu kurierem DPD. Ale mają bajzel w systemie... Pierwszy i ostatni raz. Ciekawe jaka będzie decyzja. Na razie za nim nie tęsknię - stary kompakt robi nawet lepsze zdjęcia. Problem, że chętnych do niego jest więcej. Pożyjemy, zobaczymy.

wtorek, 9 lipca 2013

Przypadkiem znaleziona perełka

Od nieco ponad roku staram się dobierać kosmetyki do typu włosów, jaki posiadam. Są one wysokoporowate z ogromną tendencją do puszenia. Odpowiednio traktowane potrafią się odwdzięczyć pięknym skrętem - nie są to loki, ale całkiem konkretne fale. Przy długości do pasa robią wrażenie. Wciąż zbieram się do fryzjera, ale muszę popytać o jakiegoś zaufanego w moim mieście, bo szkoda mi nagle stracić połowę długości przez widzimisię fryzjerki. Przyjdzie czas ;)

Wracając do tematu.

Szampony, których używam dzielę na delikatne (Babydream), z łagodniejszym detergentem (Alverde Jabłko i Papaja) i te proste, silne i oczyszczające, stosowane raz na tydzień (Balea Malinowa). Tak to działa, kiedy jestem we Wro. W domu sprawy mają się inaczej.
Moja Mama - posiadaczka któtkich, cienkich i delikatnych włosów poprosiła mnie o kupno szamponu. Babydream bowiem oczyszczał nieźle, łagodził skórę głowy, ale też uniemożliwiał ułożenie takich włosów (a układane muszą być codziennie na okrągłej szczotce).

Powędrowałam do Rossmanna. Zapraszam na recenzję tego, co przyniosłam ;)

Schwarzkopf, Gliss Kur Total Repair, Szampon do włosów suchych i zniszczonych

>link do KWC<

Techniczne:
1. Opakowanie - typowe dla kosmetyków GlissKur. Zapięcie ma mocne, dobrze leży w dłoni, a w razie potrzeby można postawić na zakrętce. Mieści 400ml, natomiast nie widać ubytku, dopiero pod światło.


2. Zapach i konsystencja - szampon pachnie ładnie, acz chemicznie. Utrzymuje się na włosach. Zdarzało się, że słyszałam komplementy na temat zapachu moich włosów :D Szampon ma perłową barwę, nie ucieka przez palce, dobrze się pieni.


3. Wydajność - dobra - jednej osobie codziennie myjącej włosy, przy mojej pomocy od czasu do czasu wystarczył na 1,5 miesiąca.

Moja opinia:
Zanim sięgnęłam po ten szampon przeczytałam masę recenzji drogeryjnych szamponów.
Na początku umyłam nim głowę i w sumie było jak zwykle - po użyciu odżywki włosy były miękkie i dobrze się rozczesywały. Następnego dnia (myję włosy wieczorem) obudziłam się z pięknymi falami. Efekt przypisałam użytemu olejkowi.
Kiedy jednak myłam włosy po raz kolejny olejku już nie użyłam, a rano znów gościł na mej głowie zdefiniowany skręt. Tu zaświeciła się żarówka.
Szampon świetnie oczyszcza włosy (zasługa SLeS). Ale to nie wszystko. Na dobrą sprawę nie potrzebna jest później odżywka.  Włosy rozczesują się świetnie, nie puszą się, ładnie układają, a dodatkowo przy wysychaniu widać pielęgnujący wpływ szamponu. Okej, nie naprawia włosa od środka (umówmy się - w takie bajki nie wierzymy), a przy częstym stosowaniu może powodować podrażnienie wrażliwej skóry głowy (SLeS). Mimo to szampon ten jest moim kosmetycznym odkryciem - świetnie sprawdzi się na wyjazdach, kiedy miejsce w kosmetyczce jest skrajnie ograniczone, tak samo jak czas, który możemy poświęcić na pielęgnację włosów.

Skład:

Cena: ok 16zł/400ml Rossmann (teraz cena promocyjna - 9,50zł)

Znacie ten szampon?
Czego używacie do mycia głowy kiedy nie ma czasu albo jesteście po prostu zmęczone i ostatnie na co macie ochotę to nakładanie i zmywanie odżywek?

poniedziałek, 1 lipca 2013

Wracam, choć nie bez problemów.

Melduję posłusznie, że sesja zaliczona w pierwszych terminach, a ja od czwartku mam wakacje. Trochę nie umiem się odnaleźć w sytuacji, kiedy niczego nie trzeba się uczyć i można mieć po prostu wolne.

Od dzisiaj też zaczęłam praktyki w szpitalu, więc przez miesiąc jestem uziemiona w domu. Miałam ambitne plany zrobić Wam zdjęcia i wrzucić recenzje... ale padł mi aparat (hej! przecież jest nowy... :( ) i zdjęć nie będzie. Muszę znaleźć swojego starego Canona, a tego dziada odesłać do serwisu.

Kolejna sprawa to paznokcie - dziękuję bardzo za wszystkie komplementy. Ku mojemu niepocieszeniu taki kształt się nijak nadaje do rękawiczek lateksowych (praktyki...), więc muszę wrócić do tradycyjnie zaokrąglonych. Mało tego, zaczęły się rozdwajać, a lakier z eleganckich kwadratowych rożków zmywa się błyskawicznie.

Dodatkowo mam problem ze skórą palców - nie wiem czy jest to uczulenie czy problem większej wagi (żyjątko jakie czy co...), ale skóra jest sucha i pęka. Nie pomaga żadne nawilżanie, złuszczanie i wysuszanie. Dlatego do czasów wyleczenia - rąk i paznokci - zdjęć lakierów nie będzie.
O ile w ogóle będą zdjęcia.

Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości :)

Tymczasem niech korzysta z wakacji kto może, mam w planach dzisiaj zrobić konfitury truskawkowe - banalnie proste i genialnie pyszne ;)

Do napisania niebawem!

Zobacz też

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...