Cześć cześć :)
Swoje włosy pokazywałam całkiem niedawno w poście o farbowaniu. Z koloru szamponetki niewiele już zostało na włosach. Na zdjęciach widać jednak, że pomimo całkiem przyzwoitego koloru są nieogarnięte.
Zupełnie nie umiem sobie z nimi ostatnio poradzić - albo się puszą, albo są przyklapnięte zaraz następnego dnia po umyciu.
Nie mam jak ich ułożyć żeby wyglądały dobrze, dlatego zwykle związuję je w koka (już nawet nie warkocz!). Dodatkowo baby-hair chętnie poddają się jesiennym wiatrom, co sprawia, że choćbym nie wiem jak się starała zawsze mam blond aureolkę.
Czego używam? I co chcę zmienić? O tym przeczytacie dalej :)
Moje włosy (jak chyba wszystkie) mają tendencję do przyzwyczajania się do kosmetyków i nie reagują na nie już tak dobrze jak na początku.
Mycie
1. Szampon delikatny - Żel Babydream - zwykle do zmywania olejów z włosów, albo delikatniejszego mycia, kiedy włosy chcę umyć, a nie są jeszcze mocno nieświeże. Powoli się kończy i wiem, że na razie nie wrócę do niego. Po myciu niezbędna jest odżywka.
2. Szampon naturalny do częstszego używania - Alverde Jabłko i Papaja - najlepszy szampon z tego zestawienia - delikatny, ale dobrze myjący, nie zostawia włosów bez niczego. Podczas wszystkich wyjazdów wakacyjnych zabierałam właśnie ten produkt i ani razu mnie nie zawiódł, a nawet sprawił, że mogłam rzadziej myć włosy. Po użyciu nie trzeba używać odżywki.
3. Szampon mocny - Balea Malinowa - pachnie pięknie, pieni się dobrze, ale jest też mocny, dlatego nie można z nim przesadzać. Konieczna jest odżywka.
Odżywianie
4. Odżywka - Alterra Morela i Aloes - używam jej praktycznie po każdym myciu, bo świetnie zmiękcza włosy i ułatwia ich rozczesywanie. Jedną butelkę zużyłam podczas wakacji, ta na zdjęciu jest jeszcze prawie pełna.
5. Maska - Pilomwax Maska przeciw wypadaniu włosów - muszę ją w końcu skończyć, doczeka się niebawem swojej recenzji na blogu.
Stylizacja i olejowanie
6. Olej IHT9 - wciąż ulubiony. Powoli się kończy (choć wiadomo, że w przypadku olejów to pojęcie względne, bo są bardzo, bardzo wydajne). Efekty na włosach są już nieco mniej widoczne.
7. Olejek Alverde Migdał i olej arganowy - drugi ulubieniec, używany głównie na końcówki po myciu i na wszystkich wyjazdach. Mam koleją buteleczkę w zapasie.
8. Suchy szampon - Isana - używany od wielkiego dzwonu.
9. Pianka do włosów - Isana - a ta tylko na wielkie wyjścia i okazje.
Jak widzicie jest tego niewiele (używam tylko tych kosmetyków, niczego więcej). Większość to kosmetyki niemieckie albo pochodzące z Rossmana.
-> Tu następuje zwrot akcji. <-
Ponieważ większość z nich dobiega końca, a w moich zapasach nie ma żadnego (no dobrze, jest jedna odżywka) kosmetyku do włosów (!) postanowiłam
ułożyć sobie pielęgnację od nowa, tym razem korzystając z dobrodziejstw rosyjskich kosmetyków - dzisiaj złożyłam zamówienie i czekam na dostawę. W międzyczasie zużywam dzielnie to, co mi zostało ;)
! W sklepie "Skarby Syberii" do końca miesiąca przy zakupach za 60zł i polubieniu ich fanpage`a obowiązuje darmowa wysyłka - warto skorzystać, zwłaszcza, że ceny mają obecnie najatrakcyjniejsze w sieci!
(nie jestem związana z tym sklepem, ale jeśli kogoś tak jak mnie odstraszała słaba dostępność, wysokie ceny i koszt wysyłki to wszystkie te argumenty stały się bezpodstawne :D)
Myślę, że za tydzień, maksymalnie dwa pojawi się denko i następcy - zużytych produktów będzie sporo, dlatego też zrobię aktualizację "zbirów kosmetycznych" i porównanie z taką inwentaryzacją na początku roku :)
Na koniec odkopane z otchłani dysku zdjęcie włosów na początku świadomej pielęgnacji (marzec-lipiec 2012) i teraz (październik 2013) - ja tam widzę już ogromną zmianę- oprócz tego, że nie są już odkształcone od warkocza to są zdecydowanie lepiej nawilżone :) Jak ogarnę ich kształt to zrobię kolejne porównanie.