Producent:
1. Opakowanie - czarne, lekko zwężane ku dołowi, z różowymi akcentami. Napisy trzymają się dobrze.
2. Szczoteczka - silikonowa, niezbyt duża, czyli taka, jakie lubię najbardziej. Nie jest równa - w środku znajduje się przewężenie, które ma ułatwić dopasowanie do kształtu oka.
3. Konsystencja - tusz na początku był dosyć wodnisty. Z czasem nabrał dobrej konsystencji. Maskara nie jest wodoodporna.
4. Wydajność - standardowe 3 miesiące, a nawet mniej.
Moja opinia:
Poprzednia maskara od Hean >klik<, której używałam dawała bardzo delikatny efekt. Ta zbierała naprawdę sporo pozytywnych opinii, więc dlaczego nie.
Oj nie.
Po pierwsze - tusz staje się widoczny na rzęsach dopiero przy drugiej warstwie przy delikatnym makijażu, co dyskwalifikuje go z miana tuszu na co dzień, bo kiedy miałam rano zajęcia zabierał cenny czas. Ale kiedy miałam więcej czasu, dobrze, można się pobawić.
Po drugie - tusz odbija się nad linią rzęs, co doprowadza mnie do szału, ale dobrze, można zamaskować kreską.
Po trzecie, co sprawia, że zaraz po opublikowaniu tej recenzji wędruje do kosza - SYPIE SIĘ. Gorzej niż śnieg w zimie czy pyłki topoli w okresie ciężkim dla alergików. Po dwóch godzinach pod oczami mam pierwsze czarne kropki, po sześciu już prawie czarne obwódki, a wolę nie mówić jak wyglądam po imprezie z tym tuszem. Wybaczcie, ale nie. Inny tusz (o którym napiszę wkrótce) potrafi w stanie niezmienionym wytrwać cały dzień i noc, a nawet kawałek następnego dnia (warunki iście ekstremalne) bez jednej czarnej kropki. I co, łyso ci Eliksirze?
Na pewno nie nadaje się do brania w podróż - jest zawodny.
Na plus ładne opakowanie, zgrabna silikonowa szczoteczka, która RACZEJ nie skleja rzęs i niska cena.
Próbowałam pokazać efekt na zdjęciach. Wybaczcie, jakość - alergia nie służy pokazywaniu umalowanych oczu.
![]() |
bez tuszu. |
![]() |
warstwa jedna. |
![]() |
warstwa druga. |
Ogółem - słyszałam dużo pozytywnych opinii. Fakt, po tuszu za grosze nie ma się czego spodziewać. Ale już zdecydowanie bardziej wolałam zieloną maskarę od Wibo (pomimo, że tamta też się osypywała - to jakby porównać lekki śnieżek i śnieżycę).
Nie polecam.
Miałyście może? Jak wrażenia?
mi bardzo ciężko znaleźć tusz, który się nie osypuje ;) dla mnie tuszowym ideałem jest 2000calories- jedyny tusz, który w ogóle się u mnie nie osypuje ;)
OdpowiedzUsuńZ Max Factor moim ideałem jest Masterpiece MAX, którego dzielnie się trzymam i od czasu do czasu zdradzam z tańszym tuszem. Zraziłam się do zwykłych szczoteczek, dlatego wciąż nie mogę się zebrać żeby przetestować tusz, o którym piszesz :)
UsuńMiałam kiedyś dwa tusze z hean i nie była zadwolona.
OdpowiedzUsuńNo proszę :). Mnie ten tusz bardzo odpowiadał i dawał zadowalający efekt po jednej warstwie. Druga zlepiała mi rzęsy, więc jej nie kładłam.
OdpowiedzUsuńU mnie dopiero przy drugiej coś widać niestety... Ale najbardziej irytuje mnie to zbiegowisko czarnych kropek. Nie tego w tuszu szukam.
UsuńNo szkoda,że się nie sprawdziła ma bardzo fajną szczoteczkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam silikonowe szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńJa też, ale szczoteczka nie wystarczy kiedy co nie gra z formułą tuszu.
UsuńZależy od tego jakie kto ma rzęski :) ,na używam zielonego tuszu wibo albo eveline :) cena obu to 10zł a efekty rewelacyjne :) . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkoro się sypie i odbija na powiece to na pewno nie jest dla mnie, nie cierpię tego w tuszach
OdpowiedzUsuńTej nie miałam , ale zielona jest świetna :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ja używam tusze z Avonu i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuń