Co do pokoju - dzisiaj malowanie "kolorem" - ściany dla odmiany od przytłaczającego fioletu wybrałam dwa odcienie złamanej bieli. Jak wyjdzie - okaże się po malowaniu.
Wracając do zakątka kosmetycznego... Dzisiejszy produkt leżakował na mojej półce kilka miesięcy, w oczekiwaniu na cieplejsze czasy, bo w zimie trzymam się maseł do ciała. Skoro tylko pogoda zrobiła się prawdziwie letnia wyciągnęłam go z szuflady.

Isana - Kremowy balsam do ciała z olejkiem arganowym
Producent:
Techniczne:
1. Opakowanie - niby ładna, smukła butelka z mocnym i szczelnym zapięciem, otwór jest idealny, ale... No właśnie. Według mnie balsam powinien stać na zakrętce, bo powoli zaczyna mnie irytować to, że przed każdym użyciem muszę nim wstrząsnąć.
2. Konsystencja - bardzo lekka, dobrze rozprowadza się na skórze i szybko wchłania.
3. Zapach - dla mnie ten balsam pachnie... balsamem - kremowym, nieco słodkim, ale wciąż lekkim. Na skórze utrzymuje się maksymalnie godzinę. Nie męczy, ale też nie powala na kolana.
4. Wydajność - przez miesiąc stosowania co drugi dzień zużyłam połowę balsamu.
Moja opinia:
Skoro tak się dobrze rozprowadza i wchłania, pachnie w sumie przyjemnie to co jest z nim nie tak?
Nawilża tylko na chwilę.
Na krótką chwilę.
Skóra jest owszem miękka i błyszcząca po użyciu, ale efekt ten nie utrzymuje się do następnego mycia, ba, czasem nawet nie wytrzymuje kilku godzin. Spodziewałam się lepszych efektów - szczególnie, że balsam jest przeznaczony do skóry bardzo suchej. Może nie takich jak przy maśle... Ale choćby Ziaja Kozie Mleko nawilżała lepiej, a to też przecież lekki balsam. Nie ratuje go opakowanie ani nijaki zapach.
Spodziewałam się perełki za niewielkie pieniądze... Tym razem jestem na nie - można znaleźć lepsze balsamy - czy to o ciekawszym zapachu, czy też lepszym działaniu.
Skład:
Fakt otrzymania produktu za darmo nie ma wpływu na moją opinię.