Moją słabością jest kawa - zauważyłam to już w dzieciństwie, kiedy moja Mama rano zaparzała kubek mocnej, czarnej kawy - sam jej zapach mnie budził. Potem zaczęły znikać kawowe czekoladki z bombonierki Merci. Zaczęłam pić kawę zbożową, potem rozpuszczalną, potem sypaną (jedyna, która faktycznie pobudza ;)). Do tej pory lubię wszystko, co kawowe.
Z kawą na czele rzecz jasna - kubek termiczny z kawą zabieram codziennie rano na uczelnię :)
Wstęp prowadzi do wynalazku, o którym słyszał chyba każdy. Sama zabierałam się do zrobienia przez blisko rok.
I tak jak kawę - polubiłam najmocniej jak się da.
Peeling kawowy domowej roboty
Plan jest prosty.
Bierzemy kawę sypaną (najlepiej najtańszą, nie ma tu różnicy) i oliwkę (może być równie tania, np tak jak u mnie Babydream, którego nie miałam jak zużyć).
Do tego trochę wody i opcjonalnie cynamonu.
Wrzucamy do rondelka, doprowadzamy do wrzenia*, gotujemy kilka minut.
Gotowe.
Przekładamy do jakiegoś zgrabnego opakowania i cieszymy się gotowym peelingiem.
Techniczne szczegóły:
1. Opakowanie - trzeba mieć własne - u mnie słoiczek po peelingu solnym z Rossmanna.
2. Zapach i konsystencja - pachnie najprawdziwszą parzoną kawą - jak świeżo parzona o poranku :) Zapach jest utrwalony przez olejek. Konsystencja zależy od tego, jak dużo dodamy składników płynnych - u mnie jest on raczej gęsty.
3. Wydajność - dobra. Wystarczy odrobina do wygładzenia całego ciała - zawartość jednego słoiczka wystarcza na około 10 zabiegów, może trochę więcej :)
Od kiedy użyłam go po raz pierwszy wiedziałam już, że prawdopodobnie nigdy więcej nie kupię drogeryjnych peelingów. Peeling kawowy jest przede wszystkim mocnym zdzierakiem - takie lubię najbardziej. Drobinki kawy nie rozpuszczają się, więc można wykonać masaż ciała, który poprawi ukrwienie. Dodatkowo olejek sprawia, że nie potrzeba już używać balsamu. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam wygładzenie skóry i delikatną redukcję cellulitu. Wiadomo - nie sam to zdziałał, ale jest niezłym dodatkiem do ćwiczeń.
Od siebie dodam, że jeśli miałybyście problemy z przenoszeniem go na ciało to dodajcie odrobinkę do żelu, którego akurat używacie - mamy wtedy sprytne 2w1 :)
Na koniec należy podkreślić, że jest to rozwiązanie tanie - kawa nie musi być z wysokiej półki, a i oliwka babydream do drogich nie należy.
Jedyny minus to bałagan w wannie, ale dla magicznych wręcz właściwości jestem w stanie mu to wybaczyć. Zresztą - wystarczy to potem spłukać strumieniem prysznica i gotowe :)
*Można też po prostu zmieszać kawę z olejkiem, ale ja uwielbiam zapach kawy tak bardzo, że wolę ją w tym olejku z wodą zaparzyć.
Jeśli jeszcze nie próbowałyście - spróbujcie. Naprawdę warto :)
Jakie znacie jeszcze udoskonalenia tego pomysłu?
Kiedyś raz, za namową siostry zrobiłyśmy sobie taki peeling i super, ale nie na moją wygodę ;P na tym razie się skończyło bo nie chce m się paćkać :D
OdpowiedzUsuńOsobiście nie zauważyłam szczególnych utrudnień - moja łazienka nie przypomina pola bitwy, a wannę zawsze można spłukać - spotykałam już grosze w obsłudze peelingi ;)
UsuńA u mnie kiedyś właśnie tylko te kawowe czekoladki Merci zostawały :D ale teraz jest już inaczej. Robiłam parę razy taki peeling, ale na stałe się jakoś nie przyjął, mimo że bardzo fajny :D Muszę sobie znowu zrobić
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZa leniwa jestem ;)
Roboty jest naprawdę niewiele, cena też jest mała, a efekty lepsze niż po większości drogeryjnych peelingów ;)
UsuńAch, kawa. No coś wspaniałego :) Właśnie dzisiaj zauważyłam jak u nas szybko znika kawa-czyżby uzależnienie?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Używam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńRobiłam sobie kiedyś kilka razy taki peeling i wszystko super,bo uwielbiam kawę i jej zapach,ale sprzątanie po tym wanny za bardzo mnie irytowało ;)
OdpowiedzUsuńJa nie kupuję oddzielnie kawy. Po prostu do peelingu używam fusów po wypitej rano kawie. Niestety syf po prysznicu kończy się podobnie jak u koleżanki komentarz wyżej :)
OdpowiedzUsuńKawa z fusami to u mnie ostateczność i rzadkość, a ta tu użyta była prezentem, który zdążył stracić ważność (nie smakował już dobrze...), ale pewnie, że fusy z kawy wystarczą ;)
Usuńrobiłam kiedyś peeling kawowy w formie mydła z zatopioną w nim kawą:) Twój sposób z olejkiem bardzo fajnie się prezentuję:))
OdpowiedzUsuńWersja z mydłem wydaje się być bardzo wygodna :) Ale ja się za własne mydełka nie biorę :)
Usuńo widzisz zupełnie napomniałam o taki sposobie, cho ja uzywałam po prostu samych fusów. Może teraz wypróbuje Twój przepis :)
OdpowiedzUsuńDodatek olejku pomaga przy nawilżeniu ciała ;) A cynamon poprawia krążenie i pomaga ujędrnić skórę ;)
Usuń