Dzisiejszy post jednak nie jest o kuchni, a o olejku, który zawojował blogosferę jakiś czas temu.
Green Pharmacy, Olejek łopianowy z czerwoną papryką
>link do KWC<
Producent:Naturalny olejek łopianowy w połączeniu z naturalnym ekstraktem czerwonej papryki tworzą skuteczny preparat o sprawdzonym wzmacniającym i pobudzającym działaniu na włosy. Dzięki regularnemu stosowaniu olejek wyraźnie wzmacnia osłabione włosy i stymuluje ich wzrost. Czerwona papryka pobudza mikro-cyrkulacje krwi co ułatwia przenikanie dobroczynnych składników oleju łopianowego w głąb cebulek włosowych. Włosy stają się gęstsze, mocniejsze, lśniące i pełne życia. Odpowiedni pielęgnowane dobrze się rozczesują i lepiej układają.
Techniczne:
1. Opakowanie - przypomina trochę ciemne szkło butelek aptecznych, dzięki czemu widać, ile olejku zostało. Natomiast dozownik nadaje się raczej do oleju do smażenia - naprawdę trudno o nalanie małej ilości. Plus za szczelną zakrętkę i akuratną objętość (można chociaż zużyć w odpowiednim czasie).
2. Konsystencja i zapach - olej jest zdecydowanie rzadszy niż np. olej rycynowy przez co łatwiej nanieść go na skórę głowy. Znów przypomina olej do smażenia - tak konsystencją, jak i zapachem.
Moja opinia:
Nie zawarłam swojego standardowego punktu "wydajność". Już śpieszę z tłumaczeniem. A w zasadzie krótką historią naszej znajomości.
Po olejek sięgnęłam w wakacje, był akurat tańszy w Drogerii Natura. A blogosfera kusi, dawno nie używałam niczego pobudzającego wzrost włosów (od olejku rycynowego i pokrzywy zrobiłam sobie przerwę). Zaczęłam używać - średnio raz na dwa tygodnie (jakieś 3 serie z tym olejkiem przeszłam).
Czuć było delikatne mrowienie, myślę sobie - działa! :) Zawsze nakładałam na maksymalnie 30 minut.
I tu powinien nastąpić opis tego, jakie to piękne efekty uzyskałam.
. . .
Ostatnio jednak, kiedy olejowałam włosy jak zwykle przy myciu włosy zaczęły mi wypadać CAŁYMI KOSMYKAMI. Mam wprawdzie problemy z tarczycą, przez co faktycznie mogły mi lecieć włosy, ale wyciągając je z wanny byłam przerażona. Wypadła mi ilość, którą zwykle może uzbierałabym po 3-4 myciach.
Dopiero wieczorem przypomniałam sobie, co zrobiłam... W krótkim odstępie czasu (ostatnio olejuję włosy przed każdym myciem) nałożyłam olejek od Green Pharmacy.
Myślę - niemożliwe...
Do następnego olejowania użyłam swoich sprawdzonych olejów. Włosów zebranych po myciu było o 3/4 mniej.
Możliwe.
Streszczając moją mrożącą krew w żyłach opowieść - olejek łopianowy z czerwoną papryką okazał się dla skóry mojej głowy zwyczajnie za ostry. Nie mam ochoty robić do niego kolejnego podejścia, choćby nie wiem jakie efekty producent obiecywał. Szkoda włosów.
Skład i sposób stosowania:
Tymczasem wracam do pokrzywy i olejku rycynowego - straty trzeba nadrobić, a jesienna pogoda nie ułatwia zadania.
Czy sprawdził się on u Was?
Po dokładniejszym sprawdzeniu opinii rzuciło mi się w oczy to, jak bardzo są skrajne. Jak wielki blogosfera ma wpływ na człowieka to widać po tym produkcie... i o tym wpływie opowiem następnym razem :)
PS Jeśli jakaś wrocławianka ma ochotę przetestować olejek na własnej skórze to chętnie go oddam. Piszę do wrocławianek, bo zdaje się, że olejek jest na tyle tani, że wysyłka nie będzie opłacalna, a nie lubię wyrzucać dobrych jeszcze kosmetyków.
O, widzę że mamy podobne poczucie smaku:)) też uwielbiam ostrą kuchnię, jem najostrzej z rodziny i znajomych i jestem wielką fanką wszelkiego rodzaju chili:) no może nie takiego jak w tej buteleczce... nawet myślałam o tym żeby kupić ten olejek na moje wypadające (!) włosy. Gdyby miało to wypadanie się zwiększyć, chyba bym nie przeżyła:/ Dzięki za przestrogę! Co prawda nie wiadomo co u kogo jak zadziała, ale wolę nie ryzykować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również z Wrocławia :)
Oj tak - wszystko, co ostre czy to przez chilli czy przez imbir i pieprz - pycha!
Usuńa u mnie się sprawdza bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńu mnie się sprawdzał, nie widziałam wypadających włosów a trzymałam nawet całą noc;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego chętnie go oddam, bo czytałam, że może zdziałać cuda :)
UsuńKosmetyki GP znam tylko z blogosfery.
OdpowiedzUsuńmiałam ten olejek i u mnie się sprawdził:)
OdpowiedzUsuńBaby hair czy też przyspieszenie porostu? :)
Usuńja mam ten olejek, na razie uzylam raz..ciagle o nim zapominam ;)) ciekawe, czy u mnie sie sprawdzi...
OdpowiedzUsuńW związku z tym, iż jestem posiadaczką wrażliwego skalpu, na skórę głowy nakładam sprawdzone produkty. Boję się eksperymentować. Korzystam z różnych masek i odżywek, ale zawsze omijam skalp. Wierność i konserwatyzm na razie przynoszą dobre rezultaty. Od dwóch lat nie miałam do czynienia z suchą, łuszczącą się skórą.
OdpowiedzUsuńTen olejek wielokrotnie mnie kusił, ale za każdym razem rezygnowałam z zakupu, powtarzając sobie, że mój skalp nie lubi eksperymentów;)
U mnie z kolei zwykle nie ma problemów ze skórą głowy - jedyny negatywny oddźwięk to obciążenie włosów. A tu taka niemiła niespodzianka...
UsuńU mnie też spowodował wypadanie, lepiej zainwestować w zwykły olej łopianowy (ok. 30zł z 100ml) i wcierać w skóręg łowy. Koszt duży/nieduży, zależy jak spojrzeć, ale wydajność na pewno niezła ;)
OdpowiedzUsuńU mnie wersja z olejkiem arganowym spowodowała dokładnie to samo, już po pierwszym użyciu. Włosy leciały garściami. Masakra jakaś. Pisałam o tym nawet niedawno - jeśli masz ochotę to zapraszam: http://fmgroupnow.blogspot.com/2013/10/i-wos-z-gowy-ci-niespadnie-kilka-sow-o.html
OdpowiedzUsuńNa szczęście go nie miałam ... :)
OdpowiedzUsuń