Kallos Latte, Maska do włosów z proteinami mlecznymi
Dzięki zawartości mlecznych protein ta maska dostarcza wspaniałego
nawilżenia wszystkim rodzajom włosów, pozostawia je miękkie i odżywione.
Idealna również do włosów po zabiegach: rozjaśnianiu, koloryzacji i
trwałej.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl
Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Propylene Glycol, Benzyl
Alcohol, Citric Acid, PEG- 5 Cocomonium Methosulfate,
Methylisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydroxypropyltrimonium
Hydrolized Casein, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone,
Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium
Chloride, 5-Bromo-5-Nitro-1,3-Dioxane.
źródło (link do KWC) - http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=48407
Technicznie:
1. Opakowanie - plastikowy "słoiczek" z białą nakrętką, mieści 275ml. Kosmetyk można wydobyć do końca, choć w pewnym momencie nawet moim drobnym dłoniom przychodzi to z pewną trudnością.
2. Zapach - mleczny, bardzo słodki. Jak tylko otworzyłam to myślałam, że nie będę w stanie używać. Jednak przemogłam się i zaczęłam używać. Można się przyzwyczaić choć nie jest to mój ulubieniec.
4. Konsystencja - lekka, średnio zbita. Bardzo łatwo rozprowadza się na włosach, nie spływa z nich.
5. Wydajność - bardzo dobra. Używam od lipca 2012, średnio raz na dwa tygodnie (kiedyś wcale teraz częściej i taka średnia wyszła :)), a zapowiada się, że jeszcze na kilka użyć mi wystarczy.
Dlaczego ona?
Czytałam o niej same dobre opinie. Kupiłam przy okazji kupowaniu na allegro Seche Vite`a. A wzięłam mniejsze opakowanie (nieświadoma, że mają inny skład nieco), bo jakby mi nie podeszła to chociaż mam szansę zużyć :)
Moja opinia:
W gruncie rzeczy maska nie jest zła. Nawilża, prawda. Ale słabo. Lepsze nawilżenie moje włosy osiągają po Isanie z babassu (brzmi jak jakiś rodowód :D). Próbowałam ją mieszać z różnymi innymi produktami, jest całkiem niezłą bazą. Choć wymieszana z odżywką Artiste na przykład poradziła sobie słabiej niż ww odżywka w takim samym zadaniu i proporcji. Nazwałabym Kallosa raczej odżywką niż maską. Ułatwia rozczesywanie włosów, stają się bardziej miękkie, ale puch jak był tak jest.
Ogólnie - spodziewałam się chyba cudów. Cud się nie zdarzył. Opakowanie już prawie zużyłam, więcej nie kupię :)
Może gdybym miała wersję w litrowym opakowaniu zadziałałaby lepiej... ciężko stwierdzić. Chyba jednak nie mam ochoty na prawie wiadro tej odżywki :)
Cena (wielki plus, bo kosztuje tyle, co przeciętna odżywka) - 4,99zł w Hebe/allegro.pl
Używałyście jej?
Jak Wasze wrażenia?
(jak trochę zredukuję swoją ilość kosmetyków, co idzie mi całkiem nieźle to obiecałam sobie zamówienie rosyjskich kosmetyków, a wśród nich maski drożdżowej. dlatego cierpliwie zużywam i mam motywację :))
właśnie ja też jestem w trakcie zużywania zapasów i czaję się na te rosyjskie :D
OdpowiedzUsuńo! to jest pomysł - może zrobimy wspólne zamówienie? :)
UsuńZapraszam na rozdanie: http://www.kosmetyczka-kaslavy.blogspot.com/2013/01/rozdanie-u-kaslavy.html
OdpowiedzUsuńJa ją bardzo polubiłam i ten zapach:)
OdpowiedzUsuńzapach obłędny, moje włosy jej nie polubiły dałam mamie:)
OdpowiedzUsuńobłędny to się zgodzę - doprowadzał mnie do obłędu ;) ja jednak wolę zapachy nieco mniej słodkie :)
UsuńZapach *.*
OdpowiedzUsuńBoże jej zapach jest świetny i długo utrzymuje się na włosach.
OdpowiedzUsuńWłosy umyłam wczoraj wieczorem, a teraz jeszcze delikatnie pachną :)
a ja ją uwielbiam, choć nigdy nie używałam solo, zawsze ze spiruliną :)) polecam spróbować, jak masz zielonego glonka w domu :))
OdpowiedzUsuńnie omieszkam wypróbować jak starczy mi jej jeszcze na tyle :)
Usuńja mam duże opakowanie w wersji fioletowej i średnio jest. Tzn ok no i cena super, ale jakoś nie chce mi się siedzieć z tym 10 min pod prysznicem, zwłaszcza kiedy efekt nie jest łał...
OdpowiedzUsuńwłaśnie - o ile bardziej chciałoby się używać, jakby efekt był tego warty...
UsuńJa się na nią czaję ale mam aż pięć zaczętych i muszę zużywać ;)
OdpowiedzUsuńpięć! :) chyba nawet tylu masek jeszcze nie miałam okazji używać :)
UsuńUżywałam, ale specjalnie się nie polubiłyśmy.
OdpowiedzUsuńDużo bardziej cenię sobie maskę Jasmin też od Kallos.
Argan próbowałam raz i efekt fajny, mam jeszcze Vanilla, ale jeszcze nie nakładałam.
Do Latte nie wrócę na pewno
Na allegro zmówiłam jej siostrę z wyciągiem z łożysk roślinnych, podobno jest lepsza niż Kallos :D
OdpowiedzUsuńKupiłam ją ostatnio w Hebe, skuszona opiniami o Kallosie i nie narzekam. Zapach jak dla mnie za słodki i trąci chemią, ale do wytrzymania. Stosuję ją raz na jakiś czas, ale stuningowaną gliceryną/naftą/żółtkiem/olejami, etc. - solo jeszcze nie próbowałam ;) Ale efekty po takiej masce bardzo mi się podobają, więc pewnie jeszcze się na nią skuszę, szczególnie, że niewiele kosztuje ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie solo nie działa cudów... myślę, że tą resztkę postaram się wykorzystać w alternatywny sposób :)
Usuńcena bardzo niska, opakowanie też mnie kusi:) Ale słabo nawilża więc się jeszcze zastanowię nad kupnem:)
OdpowiedzUsuńTeż ją stosuję solo jak odżywkę :-). Z różnymi dodatkami jako maskę.
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie spróbować :)
OdpowiedzUsuńmam problem ze zużywaniem tego typu odżywek/ masek- to musi być diablo wydajne:)
OdpowiedzUsuńjest :D tu chyba jej jedyna różnica w stosunku do odżywki - te się jednak kończą w dosyć szybkim czasie - a to nie chce :)
UsuńJa ją mam i uwielbiam.
OdpowiedzUsuń