piątek, 7 lutego 2014

Co się zmienia kiedy blogerka przestaje regularnie blogować?

Witajcie!
Aż mnie dreszcz przeszedł kiedy zobaczyłam, że ostatni post napisałam przed Bożym Narodzeniem. W co trudno będzie pewnie uwierzyć dopiero dzisiaj mam chwilę żeby ogarnąć trochę świat dookoła - wczoraj miałam ostatni egzamin i jeśli wszystko pójdzie dobrze to będę miała tydzień ferii, a potem ostro wracam do roboty.

Przez ten czas jednak jestem na bieżąco z blogosferą - śledzę nowości, kolejne przetaczające się fale - zachwytów i rozczarowań. Wciąż czytanie Waszych postów to mój ulubiony sposób szybkiego odprężenia.

Taka przerwa dużo zmienia w podejściu do kosmetyczno-urodowej części naszego życia. O tym właśnie chcę Wam trochę opowiedzieć :)

"Po co mi aż tyle tego?! Kiedy ja to zużyję?"
Fakt, że przez ostatnie 4 miesiące nie kupiłam żadnego żelu pod prysznic i masła/balsamu do ciała o czymś świadczy. Nie, nie o tym, że się nie myję :D
Spojrzałam racjonalnie na ilość posiadanych kosmetyków i trochę się przeraziłam - po co robić zapasy czterech balsamów, sześciu żeli pod prysznic, trzech odżywek do włosów i tak dalej... Wszystko jest dostępne. Jak coś się skończy to bez problemu zapasy można uzupełniać na bieżąco. W szafce zrobiło mi się zdecydowanie luźniej, bo po prostu zaczęłam zużywać to, co mam. Myślę, że jeszcze miesiąc lub dwa i będę na czysto - dążę do tego, aby zawsze mieć zapas, ale w postaci jednej, a nie kilku buteleczek.
Świetne efekty dało też regularne używanie kolorówki - tutaj trzeba patrzyć tylko na terminy ważności i to, jak kosmetyk się zachowuje (o jednym takim napiszę niebawem). Poza tym naprawdę nie potrzeba nam wiele.

Czasami denka cieszą bardziej niż nowe zakupy :D
"Skoro mam to po co kupować nowe?"
Uległam piaskowym lakierom, ale kupiłam tylko dwa, których teraz używam naprawdę często. Zrobiłam zamówienie z rosyjskich kosmetyków do włosów, które sprawdziły się fantastycznie, więc jak się skończą to na pewno ponowię zamówienie.
Ale nie kupiłam żadnego nowego cienia z Inglota (to prawda, że teraz kółka są po 5zł..?). Żadnego nowego różu czy pomadki. Kolejnego tuszu do "kolekcji". Mam dużo kosmetyków i nie potrzeba mi więcej. To chyba najtrudniej sobie uświadomić ;)
Portfel powinien* być szczęśliwy.
*mój nie jest tak do końca, bo zaoszczędzone na kosmetykach pieniądze wydaję teraz na wymianę starych ubrań i woski**... :)
** woski to moje absolutne odkrycie, tylko dzięki blogosferze. już nie wyobrażam sobie nie odpalić czegoś wieczorem do gorącej herbaty :)
Mnożą się same! ;)

"Znalazłam KWC, nie potrzebuję go zmieniać"
To spostrzeżenie, które niestety skutecznie ogranicza moje pole popisu jako blogerki kosmetycznej. Jeśli znajdę produkt, który mnie zadowala to nie mam ochoty szukać czegoś nowego. Chyba, że zostało wycofane - wtedy trzeba się rozejrzeć na nowościami - przewertować blogosferę i szukać nowego ideału.

"Naturalnie!"
Zamiast kremu matującego do twarzy używam masła shea. Zamiast kremowych peelingów - olejków ze zmielonymi pestkami nasion albo peelingu kawowego. Zamiast żelu do twarzy mydła Aleppo, a szampony i maski drogeryjne zastąpiłam rosyjskimi naturalnymi kosmetykami. Do tego podkłady płynne zapomniały o moim istnieniu, bo kiedy muszę już użyć podkładu używam Anabelle Minerals.
Na mojej skórze już dawno nie miałam żadnych niespodzianek, dobrze znosi niskie temperatury, zaś włosy są miękkie i błyszczące. Można? Można :)




"Nie taki diabeł straszny..."
Zafarbowałam włosy (szamponetką, bo szamponetką, ale to jednak farba), ścięłam je całkiem sporo
(końce są wycieniowane i po warkoczu dlatego wyglądają na takie postrzępione i na żywo nie są aż tak pomarańczowe - przy aktualizacji zrobię lepsze zdjęcie, bo dzisiaj słabo ze światłem :)), bo nie zależy mi już na długości, a na ich zdrowiu. Kosmetyki, na które jeszcze niedawno nie spojrzałabym nawet teraz bez żadnego wahania używam. Wszystko jest dla ludzi. Co mogę zastąpię naturalnym, bo faktycznie działa lepiej. Ale nie ma się co bać i wystrzegać :)

Na koniec muszę powiedzieć, że najbardziej brakuje mi jednak kontaktu z Wami. To jest zdecydowany minus - i jak do tej pory jedyny, który dostrzegłam...

Mam parę pomysłów na posty, w tym projekt denko i aktualizacja zasobów kosmetycznych, a także kilka recenzji. Nie będą one jednak tak schematyczne jak wcześniej, ale raczej pisane luźno... Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Tymczasem trzymajcie się ciepło!

20 komentarzy:

  1. Masz rację, nie ma sensu robić zapasów skoro w sklepach wszystko jest. A wybór drogerii jest tak duży, że zawsze coś gdzieś można dostać taniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Złapałam się na tym, że ilekroć coś było taniej to wrzucałam do koszyka - zupełnie niepotrzebnie, bo zwykle lądowało w szufladzie i czekało na swoją kolejkę.

      Usuń
  2. Uśmiałaś się w niektórych momentach :D '(to prawda, że teraz kółka są po 5zł..?)' :D Rozumiem Cię doskonale, też miałam przerwę w blogowaniu w październiku. Staram się nie chomikować za wiele kosmetyków, choć zdarzyło mi się dokupić parę nowych... ale obiecuję sobie, że niech tylko sesja się skończy to zrobię gruntowny przegląd wszystkiego :D Fajnie, że wróciłaś, oby na dobre :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, że już zostanę :) Właśnie się zabieram za przegląd tego, co mi w szafce zostało, bo trzeba będzie się kiedyś w końcu wybrać na zakupy kosmetyczne :)

      Usuń
  3. Minimalizm...coś co lubię, Chciałabym do niego dojść, ale ciągle mi coś przybywa. Nie przestanę się jednak starać!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! :) Sama jeszcze rok temu nie wierzyłam, że uda mi się osiągnąć taki stan ;)

      Usuń
  4. Sama również ograniczyłam wydatki kosmetyczne, ale zaczęłam niebotyczne sumy wydawać na woski YC :D Codziennie coś palę (pierwsze palenie nieszkodliwe dla zdrowia ;)), mieszam zapachy.
    Stąd moje pytanie, jak oceniasz River Valley i Christmas Cookie? To dość 'stare' woski, a w jednym ze sklepów stacjonarnych widziałam ich samplery w promocyjnej cenie i chciałabym je zakupić. O tyle ile Christmas Cookie zbiera pozytywne opinie, tyle River Valley te gorsze. Jakie jest Twoje zdanie?
    Pozdrawiam, Dorota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Christmas Cookie pachnie dokładnie jak bardzo słodkie maślane ciasteczka (podobnie pachnie maska drożdżowa Babuszki Agafii :) - może powodować ślinotok i chęć na słodkie :)
      Natomiast River Valley dla mnie pachnie mężczyzną - konkretnie jakimś świeżym zapachem Adidasa. Jest tak rzeczywisty, że naprawdę wydaje się, że jakiś facet jest pod prysznicem. Ale słyszałam też, że pachnie jak odświeżacz powietrza... ;)

      Usuń
    2. Zapach Vanilla Cupcake w moim odczuciu brzmi jak opisywane przez Ciebie Christmas Cookie, więc nie mam co się zastanawiać, bo Vanilla Cupcake kocham :)
      Moja koleżanka mówiła mi właśnie, że dla niej River Valley pachnie jak odświeżacz ;)) a co do zapachów adidasa, są dla mnie zbyt...hm, oczywiste, czyli już wiem, że nie dla mnie.
      Dziękuję za odpowiedź :)

      Usuń
  5. Minimalizm wcale nie musi być zły ani nudny, przynajmniej portfel na tym nie ucierpi:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz taka mania chomikowania w nas powstała i ciężko się tego pozbyć ,zawsze wydaje nam się ze mamy za mało po czym materialne rzeczy zawalają nasza przestrzeń życiową,cóż w końcu my kobiety tak mamy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. minimalizm jest cudowny
    staram się już długi czas i jestem bliska celu hehe

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią poczytam o zasobach kosmetycznnych, bardzo lubię takie wpisy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo brakuje twojej uśmiechniętej buzi w blog sferze. Ale każdy ma swoje życie zarówno tu jak i w realu.
    Twój post jest bardzo konkretny i po przeczytaniu aż sama się zmotywowałam do ogarnięcia wszystkich swoich nie kończących się zapasów. Mam nadzieję że wytrwam w postanowieniu:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z wieloma stwierdzeniami się zgadzam oprócz jednego. Moim zdaniem nawet jak znajdę świetny produkt to chce też próbować innych, a może następny będzie jeszcze lepszy ? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na szczęście nie wiele kupuję na zapas;p I nie mam tak jak niektóre dziewczyny ogromnych zapasów żeli do kąpieli i całej reszty, pomimo, że już 3 rok bloguję. YC kupiłam, 6 wosków na początek i właśnie kończę ostatni po kilku miesiącach, więc szykuję nowe zamówienie, tym razem innych zapachów, lecz mam już też swoich faworytów pośród zużytych.

    Powiedź mi proszę jeszcze, czy masło shea używasz również na dzień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tylko na dzień - nakładam, czekam aż się wchłonie, w międzyczasie robię makijaż oka i potem całą twarz pudruję i wykańczam makijaż :)
      Warto wspomnieć, że zawiera naturalny malutki filtr i stanowi świetną barierę przed wiatrem, co jest szczególnie wskazane w zimie :)

      Usuń
    2. Dobrze wiedzieć:) Chyba się skuszę na taką naturalną pielęgnację, bo coraz więcej sięgam po tego typu kosmetyki (hydrolaty do tonizowania skóry, olejki do włosów i ciała, czy tonik z kwasami aha z półproduktów).
      Filtr używam dodatkowo spf 30 w kremie CC od Clinique, sprawdzony i skuteczny, więc tym akurat się nie martwię.

      Usuń
  12. "po co robić zapasy czterech balsamów, sześciu żeli pod prysznic" - chciałbym miec takie zapasy :p Samych żeli mam już chyba 60 ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja również, przestałam robić zapasy tego wszystkiego, zrezygnowałam nawet z kupowania nowego toniku do twarzy czy żelu do twarzy i powiem, że nie spowodowało to żadnych szkód, zmian i nawet zaoszczędziłam pieniądze. Głównie zależy mi na tym aby używać mniej wszelkiego rodzaju mazideł itd. bo ciężko mi potem to wszystko zabierać w częste podróże.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Nie reklamuj ani nie zapraszaj na swojego bloga. Zwykle odwiedzam blog każdego z komentatorów i jeśli znajduję coś, co mnie interesuję komentuję sama :)
Dziękuję za każdy mniej lub bardziej konstruktywny komentarz związany z tematem :)

Zobacz też

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...