wtorek, 26 lutego 2013

Ukłon w stronę natury 2 - żel lniany i mgiełka aloesowa - ujarzmić puch!

Chyba każda posiadaczka włosów wysokoporowatych zna ten obraz w lustrze, kiedy umyte włosy są piękne i gładkie, a w miarę wysychania robi się puch. I to taki, który ciężko jest ogarnąć.

Ile to razy piękna, lśniąca tafla dziewczyn o włosach niskoporowatych zachwycała (chyba każdą z nas :)). A u mnie nie dość, że włosy blond, to jeszcze jak na złość uwielbiają się puszyć.

Próbowałam różnych metod ujarzmienia - od tych powszechnych przez mniej typowe, aż do naturalnych. Jakie były efekty?

Pianka - raczej sklejała włosy, a jeśli już podkreśliła fale to na krótko, włosy wciąż się puszyły.
Lakier - sam w sobie puchu nie ogarnie.
Produkty do stylizacji na ciepło - no effect.

Jedwab Biosilk - wysuszał!
Krem do rąk z Biedronki (słynny zielony wycofany już krem) - ujarzmiał? Tak, ale nietrwale i na krótko. Jednak to przy nim po raz pierwszy moje włosy zostały ogarnięte. Zaplecione w warkocz, po rozpuszczeniu trzymały kształt i nie wyglądały jak grzywa pudla.
Oil Miracle - na początku działała siła sugestii. Działał, ale obciążał włosy. Zresztą to same silikony, a moje włosy za nimi naprawdę nie przepadają (obecnie wykluczyłam je całkowicie z pielęgnacji i kłaczki mają się świetnie!)

W czasie wakacji i promocji w SuperPharm nabyłam sok z aloesu (9,99zł). Litrową butlę.
Otworzyłam ją dopiero w okolicach grudnia, ze świadomością, że trzeba ją opróżnić dosyć szybko.
Trochę wypiłam. Trochę przelałam do buteleczki z atomizerem. Miały być płukanki, ale ten zabieg do mnie nie przemawia.


Mamy więc już buteleczkę z atomizerem.


Niewiele później kupiłam siemię lniane (ok. 4 zł), aby walczyć o długość. Piłam przez tydzień i zrezygnowałam. Siemię leżało.


Jakiś miesiąc temu po raz pierwszy zrobiłam żel lniany (gotowanie ziarenek przez około 15 minut). Przelałam do buteleczki z pompką.

Obok buteleczki z  atomizerem  mamy drugą - z pompką.


Nie ruszam się bez nich z Wrocławia. 
A moje włosy nie pamiętają co to jest "bad hair day".

Bywa, że włosy, nawet po użyciu odżywki są napuszone. Albo nie mają ochoty się układać. Wtedy najpierw spryskuję czuprynę sokiem z aloesu. Wygładzam rękoma.
Jeśli danego dnia są wyjątkowo oporne to przed psikaniem nakładam na nie jedną pompkę żelu aloesowego (pompka ułatwia dozowanie!). Zwykle na tym etapie ugniatam też moje fale.
Czasem zaplatam je na chwilę w warkocz, a po rozpuszczeniu...
...są miękkie, lśniące, trzymają kształt, nie są napuszone, ale też nie są obciążone (mówi się chyba "dociążone")

W drogeriach szerokim łukiem omijam już kolejny dział. I oszczędzam na produktach do stylizacji ;)
Każdemu, kto nie próbował - polecam. Nie zamienię tego sposobu na żaden inny :)

Próbowałam znaleźć jakieś zdjęcie, które pokaże różnicę...
Mam nadzieję, że widać, że włosy kręcą się według własnego widzimisię - po lewej. Po prawej dla przypomnienia jak to wygląda teraz :)





Jakie są Wasze sposoby na ujarzmienie włosów? :)

PS Nie da się nie zauważyć, że bywam tutaj ostatnio coraz rzadziej. Przyczyna jest prosta - nauka. Powiecie, że sesja się skończyła, nowy semestr dopiero co zaczyna, więc czego tu się uczyć?
Prawda jest taka, że sesja to nic w porównaniu z ilością nauki jaką teraz mam na co dzień (wszystkiemu winna reforma!)... A ponieważ za parę lat chcę być dobrym lekarzem (a za kilka miesięcy mieć spokojne wakacje) - wybaczcie mi jeśli nie będę pisać regularnie. Wolę jednak pisać rzadziej, ale konkretnie niż co chwilę posty bez treści. 
Dziękuję, że jesteście! :)
A wszystkim, które zastanawiają się czy zaczynać medycynę... Jeśli są takie to może kiedyś napiszę o tym parę słów :)

20 komentarzy:

  1. Moje włosy też lubią się puszyć, zwłaszcza jak są świeżo umyte i wysuszone. nakładam na końcówki jedwab lub serum chroniące przez wysoką temperaturą i mi pomaga:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pianka z alverde- spróbuj, tylko z nazwy jest klasyczną pianką do włsów. konsystencje ma tej do mycia buzi- świetnie działa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak będę miała znów dostęp to wypróbuję :) na razie żel lniany jest nieco bardziej dostępny :)

      Usuń
  3. jak moje końcówki szaleją to stosuję doraźną metodę z kremem do rąk. Normalnie smaruję ręce kremem a po rozsmarowaniu przejeżdżam dłońmi po włosach. Puch znika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak właśnie stosowałam krem z Biedronki :) jednak na dłuższą metę i bardziej kapryśną pogodę okazał się za słaby :)

      Usuń
  4. Też lubię siemię, dodaję np. do maski i ładnie wygładza;)

    OdpowiedzUsuń
  5. moje włosy porównuję do grzywy lwa, mam straszne problemy z nimi, puszą się niemiłosiernie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak miałam... i niby włosy długie, więc można je nosić rozpuszczone, a były tak spuszone, że to żadna ozdoba... :)

      Usuń
  6. W takim razie dodaję do zakładek i ja tylko zdobędę sok z aloesu to sobie zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się czaję na promocję, bo z wielkiej butli zostało już niestety niewiele :( a normalnie sok z aloesu to kosztowny interes :)

      Usuń
  7. Mam ten sok z aloesu,ale jest ze mnie leń i nie chce mi się go używać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. muszę wypróbować Twój sposób, bo zdjęcia strasznie zachęcają i niestety mimo pielęgnacji na moich włosach nadal gości puch.

    OdpowiedzUsuń
  9. taki urok medycznych kierunków, że ma się mało czasu ;) żel lniany kocham miłością wielką, ale często idę na łatwiznę i używam Joanny mrożącej, bo nie chcę mi się gluta gotować :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie orientujesz się może, ile taki żel lniany stoi i nie zmienia swoich właściwości :D?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytałam, że powinno się go przechowywać max 2 tygodnie. u mnie, wstyd się przyznać, stoi od miesiąca i działa tak samo jak na początku :)

      Usuń
    2. Haha, okej, dzięki za odpowiedź :D Będzie trzeba spróbować!

      Usuń
  11. Żelu lnianego nie stosuję, ale świetnie sprawdza się u mnie płukanka z siemienia lnianego, która praktycznie prostuje mi włosy i ogarnia puszenie się górnej warstwy. Sok z aloesu kupiłam wczoraj i mam zamiar testować jego wielofunkcyjność przez cały miesiąc stosowania - szkoda, że ma taki krótki termin przydatności ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jego jedyny minus... choć też myślałam, że w życiu tego nie zużyję. a tu - do mgiełki, do picia, do maseczek... i prawie nie ma :)

      Usuń
  12. Żel z siemienia lnianego wypłukiwał mój kolor włosów :( Czuję się zachęcona do wypróbowania aloesowego :) Na razie nic nie ujarzmia moich włosów tak jak kallos i olej abisyński, ale z tym drugim trzeba uważać, gdy się go sotsuje po umyciu na końcówki, żeby nie przesadzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pierwsze słyszę o tym oleju, ale na pewno doczytam więcej :)
      u siebie nie zauważyłam wpływu na kolor :)

      Usuń

Nie reklamuj ani nie zapraszaj na swojego bloga. Zwykle odwiedzam blog każdego z komentatorów i jeśli znajduję coś, co mnie interesuję komentuję sama :)
Dziękuję za każdy mniej lub bardziej konstruktywny komentarz związany z tematem :)

Zobacz też

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...